Witajcie!
Dzisiaj chciałabym wypowiedzieć się na temat "buntu".
Jak wszyscy zapewne wiecie, buntów jest wiele. Mogą być one związane z nastolatkami, którzy buntują się swoim rodzicom i za wszelką cenę chcą postawić na swoim; z buntem przeciwko społeczeństwu; przeciwko światu i wielu innym rzeczom.
Dzisiaj skupię się na buncie młodzieży, w którym według wszystkich możliwych źródeł teraz sama się znajduję, ponieważ mam piętnaście lat. Wielu nastolatkom wydaje się, że poprzez pokazywanie "innego" siebie jest fajne i pokazuje jacy są wyjątkowi. Krzyczą do swoich rodziców, uciekają z domu, wracają późno w nocy. Możecie sobie nie zdawać z tego sprawy, ale nasi rodzice chcą dla nas dobrze. Mimo, iż czasem na nas na krzyczą, że nie posprzątaliśmy pokoju ;) Nie ukrywam, że nie podobają mi się niektóre ich zachowania. Czasami są nadopiekuńczy, ale jak możemy ich zrozumieć, nie będąc w ich sytuacji?
U niektórych bunt trwa krótko, jest tymczasowy. U innych jest on bardzo długi i wydaje się jakby nie miał końca. Kiedy tak podsumuję wszystko, to niektórzy zmieniają się nie do poznania. Ze zwykłej dziewczyny, nieśmiałej nastolatki staje się buntownicza, ubrana cała na czarno kobieta.
Jest to dla mnie nieprawdopodobne.
W dalekiej przyszłości sama czasem myślę, jak to będzie, kiedy będę dorosła, miała dzieci i męża.
Miała wielki dom, ogródek, na którym będę hodowała kwiatki i będę miała "bzika" na punkcie swoich małych roślinek :)
Przejmę wszystkie obowiązki co wykonuje moja mama.
Nie będzie łatwo.
Wiele osób chciałoby być już dorosłą osobą. Mieszkać w swoim własnym mieszkaniu.
Wyjeżdżać ze znajomymi za granicę. Podziwiać uroki bycia samodzielnym za wszelką cenę.
Natomiast zawsze są dwie strony; dobra i zła.
Dobra jest taka, iż jak wcześniej wspomniałam: będziemy na swoim. Własny dom, samodzielność, przestrzeń z dala od rodziców stojących nam nad głową.
Zła strona jest taka, że sami będziemy płacić swoje rachunki, sami będziemy dbać o porządek, sami będziemy dokonywać trudnych życiowych wyborów, które podejmowali za nas rodzice i nie musieliśmy się tym martwić.
To nie jest takie proste. I nigdy nie będzie.
Ja staram się cieszyć każdą chwilą, bo nigdy nie wiadomo ile nam ich jeszcze zostało. Nie chcę być dorosła, bo po prostu mnie to przeraża. Obawiam się. A co jeżeli sobie nie poradzę?
Jeżeli nie będę wstania stawić czoła wyzwaniom, które na mnie czekają?
A wy jakie macie odczucia odnośnie bycia dorosłym?
Chciałabym bardzo podziękować za ponad 2,000 wyświetleń na moim blogu!
Dzięki wam, dzięki każdemu z osobna czuję jeszcze większą motywację, aby nie rezygnować z tego co robię ♥ Jesteście wspaniali!
Dzięki wam, dzięki każdemu z osobna czuję jeszcze większą motywację, aby nie rezygnować z tego co robię ♥ Jesteście wspaniali!